Kuchenka wielopaliwowa MSR Whisperlite International - pierwsze wrażenia
Minus 13 stopni, ciemno, wieje, pada śnieg. Nie udało nam się zebrać optymalnego opału, ale ognisko ruszyło. Kolega dał radę nawet ugotować kolację. Nie byłem jeszcze głodny. Wypiłem resztę herbaty z termosu, zjadłem kanapkę i czekoladę. Chcę usiąść, zrelaksować się, zagrzać i poczekać na konkretny apetyt. Ognisko się pali, ale słabnie, słabo grzeje. Próbujemy, walczymy, ale w tym stanie więcej ciepła generujemy z wysiłków niż z ognia.
Złapałem apetyt. W planach lio, gorąca herbata oraz topienie śniegu na termofor i jednocześnie wodę na kolejny dzień. Wyciągam Jetboila który dopiero co tydzień temu dzielnie topił śnieg przy -7 stopniach. Wyciągam z kieszeni cały czas wygrzewany świeży kartusz gazowy MSR IsoPro, na który składa się 20% propanu i 80% isobutanu. Zanurzam go prawie całego w miseczce pełnej resztek wody jakie jeszcze posiadałem. Odkręcam zawór, nic się nie dzieje. Odkręcam dalej, coś zasyczało na chwilę i przestało. Odkręcam do końca - nic. Próbuję podpalać,może po prostu nie słyszę. Może cokolwiek się zapali, podgrzeje trochę wody, doleję do miseczki by jeszcze bardziej rozgrzać kartusz - nic.
Na szczęście nie byłem na wypadzie sam i koledzy poratowali wodą. Zapchałem się suchym prowiantem i położyłem się spać bez termoforu. Zagrzanie hamaka zajęło prawie półtora godziny.
Po powrocie do domu napisałem opis całej sytuacji na wsparcie techniczne Jetboila i jednocześnie MSR. Jetboil odpowiedział jasno: do -7C można na kuchence w 100% polegać, -13C to właśnie poziom graniczny i nie są zdziwieni takim zachowaniem kuchenki. MSR napisał tylko, że przy -13 stopniach zintegrowana kuchenka gazowa może faktycznie nie zapalać.
Czy mogłem zrobić coś więcej? Pewnie mogłem. Natomiast w tych temperaturach posiadanie kuchenki, której mogę być pewien że zadziała staje się kluczowe. Dlatego nadszedł ten moment - postanowiłem nauczyć się używać kuchenki wielopaliwowej.
Dlaczego kuchenka wielopaliwowa?
Paliwa ropopochodne zapalą się generalnie w każdej temperaturze w jakiej realnie mogę się znaleźć.
Jest prosta, przez co łatwa w serwisowaniu, nawet w terenie. Można na niej polegać o wiele bardziej niż na gazie, co jest szczególnie istotne w zimowych warunkach.
Na przyszłość: podróżując do innych krajów łatwiej jest kupić paliwo.
Dlaczego do tej pory unikałem takiego rozwiązania?
Rozpalanie nie jest bezpieczne i osobiście uważam, że absolutnie nie można tego robić w przedsionku namiotu albo pod tarpem.
Kuchenka gazowa, szczególnie tej klasy co Jetboil jest po prostu o wiele wygodniejsza.
Jak to działa?
Bardzo prosto:
Do butelki z paliwem za pomocą pompki wtłaczamy powietrze co powoduje wzrost ciśnienia w środku. Odkręcając zawór, paliwo płynie wężykiem do palnika.
Przewód paliwowy prowadzi pętlą w okolicach dyszy palnika, gdzie paliwo jest ogrzewane i zmienia się w gaz. Spalanie gazu jest o wiele efektywniejsze, czystsze i kontrolowane niż paliwa w stanie ciekłym.
By odpalić kuchenkę, pozwalamy najpierw by odrobina paliwa wyciekła przez dyszę i ściekła do specjalne miseczki znajdującej się na dole. To paliwo musimy podpalić i to jest najbardziej problematyczny i niebezpieczny moment. Trzeba uważać na ilość i wiatr, bo spalanie jest dość intensywne. Płonące paliwo podgrzewa pętlę przewodu paliwowego przy palniku. Gdy płomień słabnie, odkręcamy zawór i osiągamy stabilny, czysty i bezpieczny niebieski płomień.
Teoria a praktyka
Od razu zaznaczam, że każdy powinien używać kuchenki zgodnie z instrukcją. Poniżej zamieszczam tylko moje spostrzeżenia i nikomu nie polecam na nich polegać - to jest sprzęt, którym realnie można sobie zrobić krzywdę.
Zacznijmy od wymagania, by kuchenkę postawić równo na ziemi. To nierealne, a musi być naprawdę równo. Przewód paliwowy jest sztywny i wykręca palnik. Trzeba sobie pomagać ręką, albo kamieniem.
O tym instrukcja nie mówi, ale warto zwrócić uwagę na konstrukcję butelki. Pompka którą mocujemy wprowadza do środka wężyk wygięty tak, by sięgał do dna leżącej butelki. Musimy więc postawić butelkę tak, by wężyk faktycznie mógł czerpać paliwo a nie powietrze. Zaworem do góry i jeśli paliwa jest mało: bardzo poziomo.
Różne źródła mówią o tym ile paliwa trzeba wypuścić na rozruch. W praktyce możemy tylko starać się nalać mało. Nad tym ile faktycznie go będzie mamy mało kontroli, bo niewiele widać, a złe wypoziomowanie kuchenki zmienia perspektywę. Zawsze możemy później wypuścić więcej.
Instrukcja mówi by zacząć odkręcać zawór gdy zaczynamy słyszeć świst. Teoretycznie to oznacza, że resztki paliwa w przewodzie zaczynają się zmieniać w gaz. W praktyce to nadal może być zbyt wcześnie, może polecieć ciekłe paliwo i stworzymy pochodnię. Jak wiatr będzie wiał w złą stronę, to może się okazać, że będzie problem zakręcić zawór! Tak, nie bez powodu nie sprzedają takich rzeczy w Decathlonie ;)
Instrukcja mówi, by odkręcić zawór gdy płomień słabnie. W praktyce ciężko ten moment wyczuć. Od osłabienia ognia do jego zniknięcia są może 2 sekundy.
Instrukcja mówi, że jeśli kuchenka zgaśnie, to trzeba poczekać aż wystygnie i zacząć procedurę od nowa. W praktyce gdy słyszałem świst gazu, to udało mi się ją odpalić ponownie.
Wrażenia, co dalej
Kuchenka jest powolna, bardzo. Zmiana naczynia na większy i szerszy czajniczek, oraz dodanie osłony od wiatru sporo pomogło. Natomiast nadal, 100ml benzyny ekstrakcyjnej w temperaturze -8 stopni topiło może 2l śniegu, raczej mniej. W takich warunkach Jetboilem MiniMo topiłem około 6l śniegu kartuszem z 110 gram gazu.
Butelka załączona w zestawie jest za duża na moje potrzeby. Mniejsza, 325ml wystarczy na jednodniową wyprawę.
Wbrew oczekiwaniom kuchenka jest cicha w porównaniu do Jetboila.
Kuchenka mało brudzi naczynia. Denaturat był gorszy.
Źródła
Film instruktażowy MSR: https://www.youtube.com/watch?v=TXXaIU0VNx0
“Każde buty w końcu przemokną” - wszyscy słyszeli tę starą prawdę ludową. Powinniśmy się z tym pogodzić, czekać na ładną pogodę, albo ubierać kalosze. Ja jednak nie mam zamiaru, chcę chodzić w góry kiedy mam czas, a nie kiedy pogoda pozwoli. Jednocześnie nic mnie tak nie demotywuje jak woda chlupiąca w butach, czy wkładanie stóp do mokrych, zimnych butów o poranku. Dlatego walczę z tematem i chciałem się podzielić tym co udało mi się ustalić po kilku latach chodzenia całorocznie bez patrzenia na pogodę.